wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział pierwszy

- Riker! Gdzie Ty idziesz? - krzyknąłem, gdy mój brat znacząco się oddalał. Ten machnął tylko ręką i zniknął gdzieś w tłumie tańczących ludzi. Odwróciłem się na krześle do baru, bawiąc się guzikiem od mojej koszuli.
- Co będzie? - głos barmana przebił się przez dudniącą muzykę, powodując, że podskoczyłem.
- Dwa razy tequila. - ktoś poklepał mnie po plecach. Odwróciłem się. Nie znałem tego człowieka, ale właśnie postawił mi kolejkę, więc nie zamierzałem narzekać. Nie minęła chwila, a stały przed nami kieliszki, a obok nich, na papierowych serwetkach leżała limonka. Szybko wypiłem alkohol, chwilę później wgryzając się w limonkę. Zacisnąłem powieki i otworzyłem je po chwili. Przyjrzałem się mężczyźnie, który wciąż siedział obok mnie. Był dosyć wysoki, miał krótkie, brązowe włosy. Ubrany był w białą koszulę i jakieś jeansy. Zmierzyłem go wzrokiem, zastanawiając się, czy powinienem go kojarzyć.
- Szukasz czegoś? - jego głos był spokojny i przyjazny. Rozejrzał się dookoła. A, czyli o to chodzi. Chyba początkujący.
- Co masz? - zmarszczyłem brwi, widząc, jak wyciąga z kieszeni woreczek  z dwoma tabletkami.
- Najlepszy towar. Musisz mi zaufać. - wzruszyłem ramionami. Podałem mu pieniądze, a on wcisnął mi w dłoń tabletki, które schowałem do tylnej kieszeni spodni. Wstałem od baru i wszedłem w tłum ludzi. Głośna muzyka bębniła  w moich uszach, a różne ciała ocierały się o mnie z każdym moim krokiem. Nie dało się tak po prostu przejść w tym tłumie, nie będąc porwanym w środek do tańca. Wzruszyłem ramionami, gdy jakaś blondynka ciągnęła mnie za rękę na środek. Była odwrócona tyłem do mnie, więc nie widziałem jej twarzy. Ale idealnie widziałem jej pośladki, które nawet nie były do końca zakryte jej skąpą spódniczką. Parsknąłem. Jak można tak się nie szanować?Nieznajoma wreszcie odwróciła się w moją stronę, poruszając się w rytm muzyki. Byłaby nawet ładna, gdyby nie tona makijażu na jej twarzy i podkład jakieś trzy odcienie ciemniejszy od jej skóry. Chciałem wybuchnąć śmiechem, ale nie mogłem.
- Sorry mała, ja nie tańczę. - rzuciłem wreszcie, gdy skończyłem obserwować jej ruchy. Odwróciłem się na pięcie, znów pokonując tę samą drogę i przeszkody, które na niej spotkałem. Wreszcie dotarłem do toalet. Wszedłem do środka i wyjąłem z woreczka jedną tabletkę, połykając ją. Później opłukałem twarz i kark chłodną wodą. Na sali było strasznie parno. Nawet chciałem już wyjść, ale nie wiedziałem, gdzie jest Riker. Odpowiedź na moje pytanie pojawiła się chwilę później, gdy z którejś kabiny usłyszałem znaczące jęki. Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Już miałem wyjść z łazienki, gdy z wcześniej wspomnianej kabiny wyparował mój brat. Zmrużyłem oczy, mierząc go wzrokiem.
- Nie byłbyś sobą, gdybyś zrezygnował. - pokręciłem głową. Blondyn wzruszył ramionami. Westchnąłem i podałem mu jedną tabletkę, która jeszcze mi została. Bez wahania połknął ją i razem wyszliśmy z toalety.
- Ross, Riker. - usłyszeliśmy i odwróciliśmy się równocześnie w stronę źródła tego melodyjnego, damskiego głosu. Nie rozpoznaliśmy tej dziewczyny - to musiała być fanka. I się nie pomyliłem. Chwilę później prosiła nas o zdjęcia i rozmawiała z nami. Denerwowało mnie udawanie słodkiego chłopczyka, który nie widzi świata poza fanami.
- Ross, mam jeszcze jedną prośbę... - zaczęła nieśmiało, a jej policzki stały się czerwone. Dyskretnie wywróciłem oczami, domyślając się, co to za prośba. - Czy zostaniesz moim pierwszym pocałunkiem? - urocze? Nie.
- Spie...jasne. - zmieniłem wypowiedź sekundę po napotkaniu przerażonego wzroku Rikera. Lubiliśmy fanów, ale te prośby były czasem męczące. Dlaczego mieliśmy całować ludzi, których nie znamy? Na szczęście była ładna. Nachyliłem się i złączyłem moje i jej wargi w pocałunku. Poczułem smak arbuza, zdając sobie sprawę, że to jej błyszczyk. Zasmakował mi i nawet nie zdałem sobie sprawy, że zlizałem go całego. Po za tym ona sama całowała nieźle, nie chciało mi się wierzyć, że to jej pierwszy pocałunek. Odkleiłem się od szatynki i odwróciłem się na pięcie, razem z Rikerem. Wytarłem usta rękawem i znów przeciskałem się przez tłum ludzi.


- Idioci! - piskliwy krzyk mojej siostry i uderzenie czymś w twarz, wywołało nieopisany ból. Moja głowa była tak ciężka, że nie byłem w stanie jej podnieść. Powoli ruszyłem ręką, zdejmując z twarzy gazetę, którą dostałem od Rydel. Uchyliłem powieki, czując ogromny ból. Delly odsłoniła rolety, przez co do pokoju dostało się światło, które powiększało mój ból jakieś pięć razy. Jęknąłem, gdy blondynka nie zamilkła ani na chwilę. Czy ona wie, jaki ból mi zadaje? Znów zamknąłem oczy. Jej słowa były niezrozumiałe, dochodziły jakby z daleka i jakby wcale nie były skierowane do mnie. Nie mogłem się na nich skupić. Jedyne o czym teraz myślałem, to moja głowa, która prawdopodobnie zaraz wybuchnie. Cicho Rydel, błagam, chociaż przez chwilę bądź cicho.
- Co wy robiliście wczoraj w nocy? - usłyszałem męski głos. To chyba Rocky. Co? No właśnie...co my robiliśmy wczoraj w nocy? Przerażony szukałem w głowie wspomnień z wczorajszej imprezy. Nie mam zielonego pojęcia, co wczoraj robiłem. Mój film urwał się po pocałunku z fanką.
- Kac? - głos Rikera. A to frajer. Jakim cudem czuje się dobrze? Jakim prawem on czuje się dobrze, kiedy ja tu umieram? Uchyliłem powieki. Ktoś znów opuścił rolety, więc mogłem coś zobaczyć. Sięgnąłem wreszcie po gazetę, którą z samego rana dostałem w twarz.
,,Ross Lynch na imprezie! Całuje fankę!" -głosił nagłówek, a na całej okładce widniało moje zdjęcie.
- Riker też tam był. - wreszcie coś powiedziałem. Chwila. To mój głos? Jak ja okropnie brzmię!
Bardzo powoli podniosłem się do pozycji siedzącej, opierając głowę o ścianę. Riker podał mi szklankę z wodą i tabletkę. Bez wahania połknąłem lek, który miał mnie uratować. Szybko dostrzegłem kanapki na stoliku nocnym, po które sięgnąłem, gdy wszyscy opuścili mój pokój.

- Ross usiądź. - głos Delly był znów przyjemy i melodyjny. Po szybkim prysznicu usiadłem przy stole w kuchni. Moja głowa jeszcze nie była w idealnym stanie, ale mogłem normalnie funkcjonować. - Ja, Ell i Rocky, zadecydowaliśmy....
- Mnie do tego nie mieszaj. - wtrącił się Rocky - Od początku jej mówiłem, że to zły pomysł. - zwrócił się do mnie i Rikera, który właśnie usiadł obok mnie.
- Nieważne! Po prostu wy dwaj - wskazała na mnie i Rikera - jedziecie na obóz na cały sierpień. To obóz muzyczny, a wy będziecie wychowawcami. Riker będzie choreografem, a Ty, Ross, będziesz nauczał śpiewania. - ja i brat wybuchnęliśmy śmiechem. Naprawdę myśleli, że my gdzieś wyjedziemy?
- Nie będę użerał się gówniarzami. - powiedział wreszcie Riker, z czym się zgodziłem i przybiliśmy piątkę.
- No cóż, chyba jednak będziesz...tam nie będzie czasu ani miejsca na żadne imprezy, alkohol, dragi i nie wiem co wy jeszcze robicie. Może to was czegoś nauczy. Nie mam zamiaru się wami użerać, rozumiecie?! - krzyknęła i wyszła z kuchni. Rocky popatrzył na nas ze współczuciem. Milczeliśmy. Naprawdę musimy tam jechać i już nie ma odwrotu. Wyprostowałem się na krześle i oblizałem wargi. Parsknąłem śmiechem, kręcąc głową z niedowierzania. Riker ukrył twarz w dłoniach.
- To koniec stary. - rzucił nagle, na co przytaknąłem zrezygnowany.

7 komentarzy:

  1. Świetny! wiedziałam że siedzi w Tobie ukryty zboczuch XD czekam na dalszy rozwój wydążeń! Na pewno będzie maga! Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. No a ty mówiłaś że nie dasz rady pisać o zboczonych rzeczach :pp już wielbie twojego bloga po prostu <333 czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się jak piszesz i nawet mnie zaintrygował :D czekam na next!!!
    http://rossynaughtyboy.blogspot.com/ <---- jeśli chcesz to zajrzyj :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej :oo uwielbiam Twój blog i czytam go prawie od początku! <3

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Jejku jaką Ross jest powierzchowną łajzą XD Next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się :D
    Dawaj szybko next
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń