środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział szósty

- Posłuchajcie przez chwilę! - krzyknął Brandon podczas śniadania, więc każdy odwrócił się w jego stronie i słuchał, co ma do powiedzenia.
- Dziś normalnie miały odbyć się zajęcia, ale każdy czuje, że już od rana jest gorąco. Pomyślałem, że może pójdziemy nad jezioro i spędzimy tam dzień, bo zapowiada się naprawdę upalnie. Wieczorne zajęcia oczywiście się odbędą. Kto za? - uniosłem rękę chyba za szybko. Przeniosłem wzrok na Rikera. Jego ręka też była już w górze. Pewnie pomyśleliśmy o tym samym. Oglądanie tych wszystkich dziewczyn w kostiumach kąpielowych? Czemu nie? Dokończyłem swoje śniadanie (które swoją drogą były przepyszne. Kucharki tutaj gotowały prawie tak dobrze, jak moja mama) i udałem się do namiotu. Ostatecznie każdy postanowił, ze woli spędzić ten dzień na plaży. Spakowałem potrzebne rzeczy i poszedłem na zbiórkę. Jezioro było trochę oddalone od klubu, więc pojechaliśmy naszym autokarem.

Czułem się jak w niebie gdy tyle dziewczyn rozmawiało ze mną w tym samym czasie i na dodatek...każda z nich była w kostiumie. W sumie chyba nawet nie próbowałem ukryć faktu, że wcale nie patrzę im w oczy. Postanowiłem w końcu się ochłodzić i ruszyłem w stronę wody. Już prawie do niej wszedłem, kiedy coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Ruszyłem więc w stronę leżaków, gdzie zajmowała jeden z nich. Ubrana była w czarne, krótkie spodenki, ze dwoma złotymi suwakami w miejscu, gdzie powinny być kieszenie. Do tego różowa, przewiewna koszulka z rękawem 3/4. Na ramiona opadały jej gęste brązowe włosy, a na nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne. W ręce trzymała książkę i już wtedy wywróciłem oczami, a nawet jeszcze nie byłem obok niej. W końcu, kiedy stanąłem przed nią, rzucając na nią cień, opuściła okulary i spojrzała na mnie, a potem obrażona znów wbiła wzrok w książkę. Zaśmiałem się.
- Ktoś się obraził? - zapytałem i wyrwałem jej książkę z rąk. Automatycznie wstała, próbując mi ją wyrwać, ale uniosłem rękę do góry i stanąłem na palcach, więc nie mogła sięgnąć.
- Oddaj, to Ross. - fuknęła, uderzając mnie w klatkę piersiową.
- Nie. Na serio, Callie? Jesteśmy na plaży, a Ty czytasz sobie książkę i nawet nie jesteś w kostiumie.
- A po co mi kostium? Żebyś sobie popatrzył i rzucał narcystycznymi tekstami? - spytała ironicznie. Wywróciłem oczami.
- Po co tu przyszłaś? - zignorowałem to co powiedziała.
- Żeby poczytać. - prychnąłem. Rzuciłem jej książkę na leżak i chwyciłem ją w talii, przewieszając obie przez ramię. Pisnęła, a potem wykrzykiwała moje imię, ale nie zwracałem na to uwagi. Wbiegłem z nią do jeziora i oboje poszliśmy pod wodę. Wypłynąłem na powierzchnię, odgarniając włosy do tyłu.
- Nienawidzę Cię! - krzyknęła i odepchnęła mnie, wstając. Uśmiechnąłem się.
- Tak wyglądasz dużo ładniej. Zrobiłem Ci przysługę. - spojrzała na swój ubiór i zobaczyła, że jej koszulka prześwituje. Pokręciła głową, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Zachowujesz się jak napalony dzieciak. Co Cię tak podnieca? Bo zobaczyłeś stanik przez koszulkę? To jak zachowasz się teraz? - powiedziała i przeciągnęła koszulkę przez głowę. Rozszerzyłem usta ze zdziwienia. Callie? Czy to Ty?
- Widzisz? To rozejrzyj się. Tu są TYLKO dziewczyny w stanikach. To tak zwany kostium, wiesz? I co? Nie otwierasz ust? Nie dziwi Cię to? Jak to? - milczałem, ale po chwili wybuchnąłem śmiechem.
- Jesteś śmieszna, jak próbujesz być wściekła. - odparłem, zanosząc się śmiechem. Wywróciła oczami.
- Nie próbuję. JA JESTEM WŚCIEKŁA. Przez Ciebie jestem cała mokra.
- Jak zawsze kiedy mnie widzisz. - uniosłem dwukrotnie brwi. Chlapnęła mi w twarz wodą i ruszyła w stronę brzegu, w ręce trzymając swoją mokrą koszulkę. Przy leżaku rozłożyła ją na piasku, a sama położyła się, poprawiła okulary na nosie i zwróciła twarz w stronę słońca. Teraz mogłem ją obserwować w staniku. A wygląda bardzo seksownie w staniku.


Po powrocie odbyły się wieczorne zajęcia. Te zajęcia są o wiele luźniejsze niż te poranne i popołudniowe. Na tych dziewczyny często udają, że dają koncert. My wszyscy jesteśmy publicznością, a jedna z nich stoi na środku, udając, że trzyma w dłoni mikrofon i daje się ponieść emocjom, przez jakieś trzy minuty. Czasami siedzimy w kółku, wybieramy piosenkę i dzielimy ją na sześć części, tak, żeby każdy zaśpiewał jedną. I tak przez całe dwie godziny. Wieczory to raczej zabawa. Rano zazwyczaj zaczynamy od różnych ćwiczeń na przeponę, a w tym czasie Callie ćwiczy różne piosenki, ponieważ ona nie ma problemu ze śpiewaniem przeponą. Pokazuję im też co robić, żeby się tak szybko nie męczyć, ponieważ w połowie piosenek brakuje im tchu i muszą robić przerwę, tam gdzie nie powinny. Zajęcia popołudniowe to głównie sprawdzanie czy dziewczyny robią to, czego uczą się rano. W sumie uczą się szybko, więc co chwilę znajduję inne ćwiczenia na to, z czym sobie nie radzą. Jednak ich śpiewanie przeponą to jest chyba problem nie do zwalczenia.
Dzisiaj wszyscy byli zmęczeni plażą, więc nikt nie dał koncertu, więc postawiliśmy na kółeczko. Dwie godziny minęły jak dwie minuty. Kiedy wszyscy wstali z podłogi, aby wyjść, uczyniłem to samo. I w momencie, gdy zobaczyłem, że Callie wychodzi ostatnia, szybko podbiegłem do niej i złapałem ją za nadgarstek, odwracając ją w swoją stronę. Sięgnąłem ręką za jej talię, odnajdując klamkę od drzwi i ciągnąc je, aż się zatrzasnęły. Cofnęła się, wpadając na nie i opierając się o nie. Oparłem się jedną ręką obok jej głowy, a drugą wciąż trzymałem na jej nadgarstku. Uśmiechnąłem się patrząc w jej brązowe oczy.
- Nadal mnie nienawidzisz? - roześmiałem się. Przełknęła ślinę i odwróciła wzrok. Wbiła go w ścianę po naszej prawej stronie.
- Tak. - szepnęła. Przeniosłem rękę z jej nadgarstka i użyłem jej do założenia kosmyku jej włosów za ucho. Wciągnęła powietrze. Znów się roześmiałem. Jej reakcje na mój dotyk były zabawne. Nie wiem komu próbowała wmówić, że jej się nie podobam - mnie, czy sobie? Schyliłem się i złożyłem pocałunek na jej szyi. Znów tak samo wciągnęła powietrze. Pocałowałem ją jeszcze raz i następny i kolejny. Pomrukiwała cicho, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Musnąłem jej szyję językiem, a wtedy zostałem odepchnięty.
- Zostaw mnie. - fuknęła, odwracając się. Podniosła rękę i skierowała ją w stronę klamki, ale znów odwróciłem ją za nadgarstek w swoją stronę. Na ułamek sekundy spojrzała na moje usta, a potem w moje oczy. - Czego chcesz? - warknęła, przez zaciśnięte zęby. Mój wzrok na chwilę zatrzymał się na czerwonej plamce na jej szyi. Nawet nie wiedziałem, że zrobiłem jej malinkę.
- Nadal nie zmieniłaś zdania, prawda? - muskałem wcześniej wspomnianą malinkę palcami.
- Nie. - pokręciła głową i złapała mój nadgarstek, odciągając go od siebie. Odwróciła się i tym razem wyszła z domku. Zaśmiałem się cicho i wróciłem po wszystkie moje kartki, a potem sam opuściłem domek. Poszedłem na kolację, ale nikt z nas tej kolacji nie dostał. Zamiast tego na stołówkę, tak jak  rano, wparował Brandon, z informacją, że dziś odbędzie się ognisko. Wyszliśmy więc ze stołówki i ruszyliśmy na plac gdzie wszystko było już gotowe - wystarczyło rozpalić ognisko. Tak też zrobiliśmy. Wszyscy usmażyli kiełbaski i po zjedzeniu ich poproszono mnie i Rikera o przyniesienie gitary i zaśpiewanie czegoś. Uczyniliśmy to. Zaśpiewaliśmy akustyczną wersje ,,Doctor, doctor". Później z racji, że to obóz muzyczny, śpiewaliśmy wszyscy razem. Samo ognisko skończyło się o 22:00. Humor Brandona był jakiś dobry, bo nie dość, że dziś nie mieliśmy połowy zajęć i ognisko, to postanowił zorganizować jeszcze  dyskotekę. Ja, Riker i kilku chłopaków z jego grupy wynieśliśmy ze stołówki wszystkie stoły i krzesła na zewnątrz. Inni przynieśli głośniki, a ktoś inny coś, z czego wylatywał dym w różnych kolorach. Puszczono muzykę, zgaszono światła, na których miejsce wstąpiły różne kolorowe światełka i sporo osób zaczęło tańczyć i się wygłupiać. Rowan porwała do tańca Rikera, który wydawał się nią zachwycony. Jak się okazało Mack nie wiadomo skąd przemyciła alkohol i sporo osób bez wiedzy Brandona było pod jego wpływem. Ja nudziłbym się na dyskotece, gdyby nie to, że pozwolono mi zajmować się muzyką. W końcu ktoś wcisnął mi alkohol, więc wypiłem jeden kubek, ale nic więcej.
- Idziemy do Twojego namiotu? - ktoś szepnął mi do ucha. Odwróciłem się. Nie kojarzyłem tej dziewczyny. Musiała być z grupy Sabriny. Ale nie przeszkadzało mi to. Była ładna i sama zapytała. Zaśmiałem się i zawołałem chłopaka, który przez całą dyskotekę próbował wkręcić się do laptopa. Był ogromnie ucieszony, kiedy wreszcie pozwoliłem mu zająć się muzyką. Wyszedłem z jadalni i ruszyłem za szatynką, która zamiast do mojego namiotu poprowadziła nas do innego - prawdopodobnie swojego.



______________________________
Nie umiem komentować moich rozdziałów, soł xD Chcę tylko zaprosić Was na bloga mojej przyjaciółki Dangerous Angel, gdzie głównym bohaterem jest ,,bad Harry Styles" XD
Mam nadzieję, że wpadniecie i czekam na wasze komentarze :)

3 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział ^^
    Kurde Ross chyba zaliczy wszystkie dziewczyny -_- co za cham.
    czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ;-; Ross ;-; Czy ty musisz przelecieć cały obóz? ;-; Jakie chamidło -,- Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial? Meeeegaaaaa!! Cos mi sie wydaje ze Ross zaliczy wszyatkie dziewczyny ale dopiero fakt ze przespal sie z Callie go uszczesliwi.. Albo przestanie robic to co robi bo jej posucha bo ta mu wygarnie wszystko co o nim mysli xD czekam na next!
    Hahaha i wgl zdj ktore tu dodalas od tygodnia jest moja tapeta!! Hahahahahahah x"D piatka!!

    OdpowiedzUsuń